Kolekcjonerskie – cz. VI: kubki Dunoon...
...czyli dlaczego angielska porcelana pakuje walizkę... i ląduje na Twojej półce
Bo świat się skurczył, ale gust wcale nie. I choć Dunoon powstaje w samym sercu Staffordshire – tam, gdzie porcelana zna swoje korzenie i nie pije herbaty z byle czego – to nie znaczy, że musi zostać wyłącznie na Wyspach.
Kubki Dunoon, eleganckie, zdobione, ręcznie wykańczane, mówią dziś:
„Czas wyjść z salonu brytyjskiej damy i zobaczyć świat. Albo przynajmniej Twoją kuchnię.”
Pakują się więc w staranny karton, zakładają bąbelkowy płaszcz ochronny i wyruszają – nie z musu, tylko z powołania. Bo nie zostały stworzone po to, by stać na półce w muzeum. One mają być używane, kochane, podziwiane. Codziennie. Bez względu na to, czy mieszkasz w Londynie, Warszawie czy Gdańsku.
I tak właśnie angielska porcelana trafia do Ciebie. Bo miejsce Dunoon nie jest w katalogu. Jest na Twoim stole, w Twoich dłoniach, przy Twojej herbacie.
Są ludzie, którzy zbierają znaczki. Inni – puszki po piwie. Jeszcze inni – nie wiadomo co, ale mają tego całe szuflady. A potem są tacy jak Ty i ja: kolekcjonerzy kubków. Ale nie byle jakich. Mówimy o Dunoonach. Kubkach, które są tak ładne, że czasem nie wiadomo, czy pić, czy patrzeć. A potem się okazuje, że można i to, i to.